Wrzesień, dla mnie osobiście był miesiącem, kiedy "zaczynałam na nowo". Coś podobnego do stycznia, gdy spisuję sobie swoje noworoczne postanowienia, których i tak nigdy nie potrafię dotrzymać. Wrzesień jest dla mnie właśnie takim miesiącem. Dlaczego? Jeśli mam być szczera, to nie wiem. Zazwyczaj, był to czas gdy zaczynałam szkołę (lub w ciągu ostatnich czterech lat, zaczynałam poprawki), kończyły się wakacje i wracało się do systematycznej pracy - jakakolwiek by ona nie była, czy to nauka, praca nad wyglądem czy samopoczuciem.
I właśnie na tym chcę się skupić w dzisiejszym poście. Jak można zauważyć, mój blog nie żył przez ostatni rok. W sumie to nadal nie żyje. Nie zależy mi na milionowych wyświetleniach czy czymś takim, ale chodzi mi o wyrażenie w słowach tego co czuję i wyrzucenie tego z siebie. Robię kolejne podejście jeśli chodzi o publikowanie postów i chciałabym tym razem udowodnić sobie że potrafię. Mam kilka postów roboczych, niektóre skończone, niektóre nie, na tematy, które są mi bliskie i na które mam własną opinię. Nie wiem czy mi się uda, czy znowu nie skończy się po jednym czy dwóch postach, ale spróbować nie zaszkodzi.
Posty tutaj to jeden z wielu celów, które postanowiłam sobie założyć na ten miesiąc - i nie tylko na ten. Wrzesień to moment w roku, w którym zazwyczaj dostaję kopa w tyłek, czasem na dłużej, czasem na krócej - dlaczego? nie wiem. Wiem tylko, że przez ostatnie trzy dni pracowałam nad sobą, swoim zdrowiem, samopoczuciem. W tym miesiącu czeka mnie jeszcze między innymi pisanie pracy magisterskiej. Nie jest to coś, co przychodzi mi z łatwością, ale muszę z tym walczyć. Co więcej, nie udało mi się przygotować mojego summer body na mijające właśnie lato 2018, ale to nie oznacza, że nie uda mi się na następne, prawda? Jest to kolejny mój cel na najbliższy czas - zadbać o siebie. I nie chodzi mi tu tylko o sam aspekt fizyczny, ale również i psychiczny. Walczę u siebie o lepsze samopoczucie, o zdrowe odżywianie, o skupienie i spokój umysłu. Tak, wiem jak to brzmi, ale naprawdę - staram się.
Wrzesień zaczęłam dobrze - planuję, żeby tak też go skończyć. Oczywiście nie jest łatwo, ale nic w życiu nie przychodzi z łatwością. Chwile słabości dotykają mnie niezmiernie często, ale takie są początki. Jak na przykład dziś - gdy postanowiłam sobie zrobić detox organizmu, i najzwyczajniej w świecie mam ochotę zjeść coś niekoniecznie zdrowego. Ale walczę o swoją silną wolę.
Mam nadzieję, że dam radę.
September, please be good to me!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz